Po co nam duchy i horrory – czyli dlaczego czasem przyjemnie jest się bać
Strach to uczucie, którego zazwyczaj staramy się unikać i nie zaliczamy go do doświadczeń przyjemnych. Dość łatwo akceptujemy, że ewolucyjnie jego występowanie jest uzasadnione a nawet korzystne. Jego rolą jest uchronienie nas przed zagrożeniem. Strach przed dzikimi zwierzętami, ogniem, wysokością czy obcymi, których zamiary wobec nas trudno przewidzieć, pozwalały naszym przodkom ocalić życie. Również współcześnie strach chroni nas przed potencjalnie ryzykownymi zachowaniami oraz zewnętrznymi zagrożeniami. Żyjąc w bezpiecznych warunkach współczesnej cywilizacji, znacznie częściej doświadczamy jednak sytuacji, w których strach nas raczej ogranicza niż chroni. Lęk przed wystąpieniami publicznymi, lataniem samolotem, pająkami, egzaminem czy rozmową z atrakcyjną osobą trudno nam uznać za jakkolwiek przydatny. Postrzegamy go raczej w kategoriach bariery, która dzieli nas od realizacji celów czy pragnień. W końcu jakże często boimy się czegoś obiektywnie niegroźnego. Z tej perspektywy strach może wydawać się niepożądanym spadkiem po naszych przodkach, reliktem po okresie życia człowieka na sawannie i… faktycznie trochę tak jest. Racjonalnie patrząc na skalę otaczających nas zagrożeń boimy się dużo częściej niż wymagałoby tego nasze przetrwanie. Wiele osób zgłasza się po pomoc psychologów, żeby pozbyć się nadmiernego czy nieadekwatnego lęku. Dlaczego zatem część z nas, mimo wielu okazji do codziennego przeżywania lęku, tak chętnie sięga po strach “na zamówienie”? Co sprawia, że lubimy oglądać horrory, uprawiać sporty ekstremalne, czy straszyć się nawzajem przebierając za duchy i potwory? Czy takie poszukiwanie uczucia strachu, którego przecież na co dzień unikamy, jest czymś nienormalnym lub niezdrowym? Okazuje się, że w tym (pozornym) szaleństwie może jednak być metoda. Spójrzmy na to zjawisko z kilku perspektyw.
Próba sił:
Zderzenie się z sytuacją zagrożenia, wywołującą w nas strach to okazja do próby własnych sił. Robiąc coś, mimo że budzi w nas lęk, zmuszamy się do przekroczenia własnych granic. To z kolei może nam przynieść poczucie siły i satysfakcji. Kontaktuje nas własną “mocą”, a nierzadko zapewnia również uznanie otoczenia. W wielu kulturach wykształcone zostały rytuały wymuszające na ich uczestnikach przekroczenia bariery własnego strachu. Takie zwyczaje jak spędzenie samotnie kilku dni w obcym, niebezpiecznym otoczeniu czy walka z groźnym zwierzęciem były często symbolem wejścia w wiek dojrzały, sposobem na sprawdzenie i udowodnienie swojej odwagi i męstwa. Dzisiaj wobec braku podobnych tradycji w kulturze zachodu, ich rolę mogą pełnić horrory czy sporty ekstremalne. To swoją drogą może tłumaczyć ich szczególną popularność wśród chłopców i młodych mężczyzn, chętnie poszukujących okazji do sprawdzenia się i doświadczenia własnej siły.
Poczucie kontroli:
Większość aktywności zapewniających nam dawkę strachu nie wiążę się z realnym zagrożeniem. Oglądając Teksańską masakrę piłą mechaniczną Tobe’a Hoopera, wiemy przecież, że Ed Gein nie wyskoczy na nas z ekranu. Ta świadomość nie odbiera nam jednak “zabawy”. Nawet fikcyjne czy wyobrażone zagrożenie, w które silnie się angażujemy, stanowi dla naszego mózgu bodziec bardzo podobny do zagrożenia realnego. Im bardziej asocjujemy się z sytuacją filmową, tj. dajemy się “wciągnąć” i patrzymy na przedstawione wydarzenia jak na realne, pozwalając sobie przenieść się w oglądany przez nas świat, tym bardziej realne i silne emocje przeżywamy. Z drugiej strony, gdy wstaniemy z fotela, zapalimy światło, rozejrzymy się po sali kinowej czy powiemy “to tylko film”, dysocjujemy się od filmowej fikcji a nasz stan emocjonalny się zmieni. Możemy się więc bać… zupełnie bezpiecznie. I chociaż nasz pobudzony układ współczulny szykuje nas do walki lub ucieczki, przyspieszając naszą akcję serca, my dalej siedzimy w wygodnym fotelu. Możemy doświadczyć strachu i jednocześnie zapanować nad nim – przeżyć uczucie kontrolowania własnych emocji. Stąd już niewielki krok do chwilowego poczucia własnej omnipotencji i związanej z tym przyjemności.
Ta prosta fizjologia:
Kolejnym aspektem, który trudno pominąć jest sama fizjologia naszej reakcji strachu. Doświadczamy silnego, krótkotrwałego wyrzutu adrenaliny. Nasza akcja serca przyspiesza, a drogi oddechowe rozszerzają się, przygotowując nasz organizm do działania na wyższym biegu, źrenice rozszerzają się. Jesteśmy silnie pobudzeni a już chwilę później, gdy poziom adrenaliny w naszym organizmie spadnie a zagrożenie zniknie, możemy poczuć się zrelaksowani i szczęśliwi. Nagłe pobudzenie i następująca po nim ulga, zaraz po przerażającej scenie na ekranie czy skoku na bungee dostarczają nam przyjemności a nawet euforii. Dodatkowo, fizjologiczna reakcja naszego organizmu w sytuacji strachu jest podobna do tej, której doświadczyć możemy będąc mocno podekscytowani. Jeśli dobrze czujemy się przeżywając radość, dlaczego zatem nie mielibyśmy czerpać przyjemności z oswojonego i bezpiecznego strachu. Warto też pamiętać, że część osób po prostu potrzebuje silnej stymulacji. Bodźce, które dostarczają im zastrzyku adrenaliny są im niezbędne do normalnego funkcjonowania. W ich przypadku unikanie sytuacji strachu byłoby znacznie bardziej niekomfortowe niż jego regularne przeżywanie.
Odskocznia od zmartwień:
Silny strach, który przeżywamy oglądając horror czy stojąc nad przepaścią jest tak angażujący, że skutecznie pozwala nam zapomnieć na chwilę o codziennych zmartwieniach. Ciężko jednocześnie obawiać się rozmowy z szefem i bać pędzącego na nas z ekranu tłumu zombie. To drugie, wybrane przez nas i kontrolowane zagrożenie skutecznie odwróci naszą uwagę od innych spraw.
Oswajanie przeciwnika:
Dzień po cieszącym się rosnącą popularnością Halloween, trudno nie zapytać po co są nam to wszystko? Dlaczego tak chętnie przebieramy się za potwory, organizujemy seanse spędzane na opowiadaniu upiornych historii i straszymy się duchami? Pomijając tradycję i aspekty kulturowe czy religijne podobnych rytuałów, jest niewątpliwie w tym widoczny aspekt oswajania strachu. Bez względu na to czy w gronie 12-latków rozmawiamy o duchach czy jako dorośli o ptasiej grypie lub nuklearnej zagładzie, mamy okazję podzielić się naszym strachem i przeżyć go w kontrolowanych warunkach, okiełznać i oswoić. A jeśli, jak w przypadku Halloween, możemy dodatkowo przebrać się za najstraszniejszego demona to już żaden duszek nam nie straszny 🙂
Zapotrzebowanie na pewną dawkę strachu jest czymś naturalnym. Jeśli więc lubisz się do czasu do czasu bać, nie ma w tym nic złego ale nie namawiaj na oglądanie horroru kogoś kto takiej potrzeby nie ma.